Bella mafia

Twórcy traktują dzieciaki z szacunkiem, szanują ich inteligencję, a małych aktorów prowadzą z wyczuciem. Tym większa szkoda, że mają tak duże problemy z dramaturgią, zaś strona estetyczna,
Lasse i Maja prowadzą dziecięce biuro detektywistyczne, ale równie dobrze mogliby hodować jedwabniki, albo grać na mandolinie. Ich przygody, rozgrywające się w szwedzkim miasteczku zaludnionym przez włoskich gangsterów, mają sporo bezpretensjonalnego uroku i - niestety - temperaturę wczorajszego spaghetti.



W "Stelli Nostrze" bohaterowie ruszają tropem tytułowego diamentu - kradzież rodowego klejnotu staje się kością niezgody pomiędzy rywalizującymi ze sobą, sycylijskimi rodzinami. Oczywiście, Lasse i Maja służą pomocą, zaś stawką w ich śledztwie jest nie tylko ślub młodej pary ze zwaśnionych familii, ale też gangsterski honor mafijnych matron - bezwzględnej Bresaoli (Alexandra Rapaport, w polskiej wersji Agnieszka Dygant) oraz przebiegłej Clary (Christine Meltzer/Małgorzata Kożuchowska). Wystarczy jedna scena ich spotkania na szczycie, by zrozumieć, że z kim jak z kim, ale z kobietami mafii nie ma żartów.    



Bohaterowie popularnej serii książek Martina Widmarka i Heleny Willis wracają na ekran po raz czwarty (nie licząc serialu telewizyjnego). W Polsce to ich kinowy debiut, a dla dzieciaków - doskonały moment, żeby poznać uniwersum. Bo, nie zrozummy się źle, to fajne uniwersum, które warto poznać. Ma sympatycznych bohaterów, zachęca slapstickowym humorem i prostymi intrygami - w sam raz dla małoletnich detektywów. W kinie również odnajdziecie te cnoty. Pontus Klange i Walter Soderlund traktują dzieciaki z szacunkiem, szanują ich inteligencję, a małych aktorów prowadzą z wyczuciem. Pomysł obsadzenia w rolach Matek Chrzestnych debiutantki Meltzer oraz świetnej dramatycznej aktorki Alexandry Rapaport, także okazał się strzałem w dziesiątkę - ich komediowe przekomarzanki pozostają najjaśniejszym punktem filmu. 



Tym większa szkoda, że twórcy mają tak duże problemy z dramaturgią, zaś strona estetyczna, zamiast olśniewać, pracuje na szkodę całości. Film zaczyna się z wykopem, by po paru minutach wyhamować i nigdy nie wyjść z fazy ekspozycji. Szereg powtarzanych gagów i reżyserowanych bez polotu scen akcji zaczyna w końcu nużyć, zaś rozgryzanie mafijnej ikonografii raczej nie będzie miało znaczenia ani dla młodych, ani dla nieco starszych widzów. Tym pierwszym wyda się obca i nieatrakcyjna, tym drugim - ogrywana bez polotu. 

Animowany świat jest pozbawiony detali i sterylny, bohaterowie wyglądają, jakby naniesiono ich niedbale na niedokończoną komputerową scenografię. Jeśli jednak nie przeszkadzają wam techniczne braki, niestraszne usypiające tempo i wątpliwa artystycznie forma, dajcie małym detektywom szansę. "Stella Nostra" to wciąż kamyk szlachetny. 

  
1 10
Moja ocena:
5
Michał Walkiewicz - krytyk filmowy, dziennikarz, absolwent filmoznawstwa UAM w Poznaniu. Laureat dwóch nagród PISF (2015, 2017) oraz zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008). Stały... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?